Marcowa zabawa w zioła ma kolor słońca, w tym miesiącu „widzimy” forsycję – wczoraj rozkwitły pierwsze kwiaty w południowej Polsce, apetycznie żółte, wesołe i piękne.
Na początku forsycjowej opowieści jest zawsze klasyczne: nie wiem, nie znam się, nie widziałem – nazwa „forsycja” brzmi obco, specjalistycznie i egzotycznie. Wszystko się zmienia po kilku słowach opisu: to ten krzew kwitnący żółto tuż przed Wielkanocą.
– A, to wiem!!! Znam, mam, wiem, gdzie rośnie! To jest jadalne? Super!
I tak sekunda po sekundzie buduje się atmosfera radości. Stoi przede mną zdobywca, odkrywca, Poszukiwacz Roślin. Skarb rozpoznany, namierzony. Można zajadać.
Kwiaty forsycji są jadalne
– na surowo: możesz po prostu podejść do krzewu, zerwać kilka kwiatów i zjeść, jak latem maliny
– dodaj do wiosennego koktajlu, do sałatki, do naleśników
– zrób wielkanocne ciasta dekorowane forsycją
– zjedz na śniadanie kwitnące kanapki
Kulinarne pomysły nie mają końca. Gdzieś między wesołymi naleśnikami z forsycją a forsycjowym twarożkiem pada pytanie: jaką wartość odżywczą mają te kwiatki?
Kwiatki forsycji to źródło rutyny i witaminy C
Każdy słyszał o żółtych tabletkach rutinoscorbin czy pokrewnych. Tabletki nieudolnie naśladują kwiat forsycji, łącząc w składzie rutynę i kwas askorbinowy, dla efektu wzmocnienia odporności – rutyna to związek z grupy flawonoidów, o działaniu uszczelniającym tkanki i naczynia krwionośne, zapobiega przeziębieniom i przyspiesza leczenie stanów zapalnych, gojenie się ran, zmniejsza obrzęki i rumień przy cerze naczynkowej.
W tabletkach zawarta jest syntetyczna, krystaliczna rutyna, słabo przyswajalna przez ludzki organizm. Rutyna z kwiatów forsycji to co innego – organiczna, naturalna, przyswaja się dużo lepiej.
Rutyna częściowo rozpuszcza się w wodzie, lepiej w alkoholu.
Zmagazynuj zapas rutyny na później:
– ususz kwiaty forsycji (w ciemnym miejscu),
– zrób forsycjowy napar dla wzmocnienia odporności – suszone kwiaty zroś spirytusem i po 15 minutach zalej gorąca wodą
– dodaj suszone kwiaty do zupy
– zrób nalewką z kwiatów forsycji ( ze świeżych lub suszonych)
Cała Polska Widzi Forsycję – to zadanie łatwe i trudne jednocześnie. Ujrzeć i skosztować to dopiero początek przygody. Dopisujcie do listy forsycjowe pomysły, z dziedziny kulinariów, fitoterapii, kosmetyczne i dekoracje – w marcu królową jest Forsycja.
Ten post ma 22 komentarzy
A co to za roślinka z forsycją na zdjeciu? Czy to to, co myślę? Całe dzieciństwo zastanawiałam się cóż to za maciupki kwiatek zakwita bardzo wczesną wiosną. Roślinka wysoka na może 5cm, lśniące zielone listki. Właśnie jakby to ze zdjęcia. Ale opisuję z pamięci coś, co widziałam ostatnio może z 15 lat temu.
Śledziennica kochana 🙂 Cudna co nie?
Po gemmoterapii (leczenie pączkami) przyszła pora na floroterapie (lecznie kwiatami) to bardzo wdzięczny surowiec zielarski, nie trzeba drabiny do zbierania ani sekatora, jest ich mnóstwo i szybko sie suszą (koniecznie w ciemności).
Zobaczcie ile w tamtym roku nazbierałam w kilkanaście minut dosłowenie http://agakrok.blogspot.com/2014/03/floroterapis-leczenie-kwiatami-forsycja.html.
Oczywiście dołączam się do akcji
wczoraj doswiadczyłam własnej skórze
Bohaterka, ja nie porwałam się jeszcze na brzozowe, czekam, aż będzie za co chwycić.
znaczy wyrwałam sie przed orkiestrę 🙁 za to mam sporo drobnych gałązek do ususzenia
Już widzę twarożek z miodem, udekorowany kwiatami forsycji… Och! Albo mazurek na święta wielkanocne! Tak! 🙂
Nie miałam pojęcia, że te kwiaty są jadalne! Co roku wywołują uśmiech na mojej twarzy, są sygnałem nadejścia cieplejszych, dłuższych dni…
Arsenic, a co powiesz na krem do twarzy uszczelniający naczynka?
czy to tylko drażnienie lwa, czy naprawdę wyprodukujesz takie cudo????? zapisuję się natychmiast i myślę, ze nie będę osamotniona. A tak w ogóle to mam Zrobić tort galaretkowy i gdyby nie Ty to nie pomyślałabym o o kwiatkach forsycji a brakowało mi żółtego elementu DZIĘKI
A ja mam nadzieję, że zobaczę w Irlandii 🙂 Dziękuję za podpowiedź! Pozdrawiam!
Jak nie ma to może wprowadź do krajobrazu, przyślemy Ci sadzonki z Polski i będzie Cały Świat Widzi Forsycję!
Anna hugoandmathilda ja także jej szukałam w Irlandii i znalazłam u znajomej na posesji….rozejrzyj sie i napewno znajdziesz ja na każdej posesji….własnie bebe ukorzeniać gałązki może sie przyjmią na ogródku…pozdrawiam
Lubię forsycję i znam ja od dziecka. Ale nigdy jej nie jadłam! No to czekam na kwitnięcie i wcinam!
Kilka dni temu dołączyłam do grona czytających i się zachwyciłam. Zielarstwem i szeroko pojętym zbieractwem interesuję się, odkąd poszłam na studia ogrodnicze. Od zeszłego roku nieśmiało wychodzę w teren i przynoszę różne skarby, jednak jeszcze trochę przeraża mnie mnogość gatunków i ich zastosowań. Jakoś tak zawsze byłam świetnym teoretykiem, w praktyce wszystko wychodziło mi trochę gorzej 🙂
Ale uparłam się i w tym roku będę zbierać na całego! Zaczęło się od topinamburowych wykopków i brodzenia w stawie celem wydobycia kłączy pałki wodnej, która już czeka na przerobienie na mąkę. Do tego zebrałam owocostany sumaka na herbatkę – zachwycił mnie swoim kwaskowatym, owocowym smakiem. Forsycja w ogródku z pewnością też zostanie oskubana.
Mam jeszcze jedno pytanie, jeśli to nie tajemnica. Widziałam w Twoich notkach zdjęcia z wieży w Zielonczynie, znad jeziora Turkusowego, gdzieś w tekście mignęło mi, że spacerujesz nad Iną. Stąd też ciekawość – gdzie mieszkasz? Bo mam wrażenie, że to też moje rejony.
Charlie, cieszę się z takiej cudnej sąsiadki. Dzisiaj właśnie przypominałam na fb, że mieszkam w Puszczy Goleniowskiej 🙂
O proszę, to faktycznie, jesteśmy sąsiadkami. Oby kiedyś las skrzyżował nam ścieżki 🙂
Aż wstyd przyznać, ale nie wiedziałam, że forsycję się je 🙂 Także tej wiosny będzie debiut.
Znam wiele jadalnych kwiatów. Wykorzystuję je w różny sposób ale forsycja?! Dzięki temu, że trafiłam na tego cudownego bloga forsycja zagości na moim stole już na Wielkanoc. Na pewno będzie wraz z fiołkami (pozostałości z poprzedniego roku) znakomitą dekoracją mazurków. Człowiek uczy się całe życie;-)))
Zainspirowana tym wpisem zaczynam wcinać mój własny rutinoscorbin z krzaka Emotikon smile To jest prawdziwa „Apteka 24h”
Emotikon wink Nie jestem takim znowu nowicjuszem jeśli chodzi o kwiaty jadalne i zioła.. a przynajmniej wydawało mi się, że o tych z własnego podwórka to jednak co nieco wiem… tymczasem taka niespodzianka z tą forsycją! Nadziwić się nie mogę. Od wczoraj obskubuję swoją forsycję i jaram się na maksa, bo mam ten krzaczek od lat – głaszczę go czule, przycinam i podziwiam za kolor, a nie wiedziałam, że można mieć z niego taki praktyczny pożytek!
Jadłam na surowo z jogurtem i zerwałam sporo kwiatków do ususzenia na herbatkę. Dziękuję ogromnie Inez za inspirację – tą forscycjową i w ogóle za ten blog. Fajnie jest się znaleźć w gronie podobnych chwastolubów 🙂
I jeszcze jedno co mnie urzekło u Ciebie – piękny język i bardzo osobisty emocjonalny stosunek do roślin, czuć że masz do nich serce.
Ciekawy wpis, jednak pojawia się pewna nieścisłość – forsycja jest raczej uboga jeśli chodzi o witaminę C i zawiera jej śladowe ilości, dlatego do naparu warto dodać chociażby trochę soku z cytryny…Pozdrawiam
Inez a w oleju jak się rozpuści rutyna z forsycji?
Rutyna raczej nie, ale może tam są jakieś pochodne rutyny, które lubią olej? https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0308814610004231 rozpuści się beta karoten
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.