Figa z…akacją.

Od kilku dni irytuje mnie pogoda. To dosyć dziwne, przeważnie dostosowuje się bez szemrania: puchowy płaszczyk, nieprzemakalna kurtka, kalosze. Tym razem jest inaczej pogoda pokrzyżowała mi plany żywieniowe.  Deszcz i niskie temperatury sprawiły, że młode, niskie akacje jeszcze nie kwitną. Jakby wiosenne ciepło nie dotarło do nich, zatrzymane przez gąszcz zieleni powyżej. Dorosłe olbrzymy, wysokie na kilka pięter, obsypane są kremowymi cukierkami: kwiatów jest wystarczająco dużo, by pobielić i niebo i ziemię. Dla mnie ciągle niedostępne. Mam za krótkie ręce.

 W ciepły dzień „częstującej akacji”, a poprawnie robinii akacjowej, szukam w lesie,  ze wzrokiem utkwionym w ściółkę. Tu siódmaczek, tam orlica i wiciokrzew pomorski. W pewnym momencie wzrok traci ostrość, mózg przedstawia się na tryb wąchania. Powietrze przepełnia słodki, delikatny zapach. Słodycz jest subtelna, jak wiórki kokosowe, dotyk jedwabiu czy szmer strumienia. Spoglądam w górę: głęboko rzeźbiona kora, oryginalne liście, a w końcu kwiaty- ptasie mleczko na wyciągnięcie ręki.

Taki scenariusz zostawiam w sferze wspomnień,  po kwiaty akacji jadę  na druga stronę rzeki, bliżej cywilizacji. Robinia miała tutaj więcej słońca,  niskie gałęzie  częstują mnie kwiatami.

Kwiaty akacji jadalne są na surowo. Soczyste i słodkie, zaledwie muśnięte  aromatem. Wiele osób smaży kwiaty w cieście naleśnikowym.  Moja propozycja to akacja z figami.

 

Składniki:

1 litr mleka

4 dorodne, suszone figi

pół szklanki ziarna amarantusa

szklanka amarantusa ekspandowanego

1/4 szklanki wiórków  kokosowych

5 łyżek kaszki kukurydzianej

2 szklanki kwiatków akacji

Wykonanie:

Mleko ugotuj z ziarnem amarantusa i pokrojonymi figami. Czas gotowania około 20 minut. W tym czasie mleko skondensuje się, ziarno zmięknie, a figi rozgotują. Polecam do gotowania duży garnek, nie będzie obawy, że mleko wykipi.

Po 20 minutach dodaj kaszę kukurydzianą (mieszaj wtedy intensywnie, żeby nie zrobiły się grudki). Kiedy kaszka się chwilę podgotuje, dodaj wiórki kokosowe, kwiatki i dmuchany amarantus. Danie gotowe.

Umiarkowanie słodki smak idzie w parze z walorami dietetycznymi. Po takiej kolacji masz ochotę zbierać chrust w lesie. Po powtórce na śniadanie – masz energię do biegania boso przez 30 minut.

Z podanej ilości składników powstaje 6 porcji. Zapach fig, kokosa, laktozy i kwiatów komponują się  doskonale. Pęcherzyki powietrza z amarantusa nadają daniu lekkość, a surowe, gładkie kwiatki tworzą takie fajne uczucie na języku.

 

 

Ten post ma 3 komentarzy

  1. monika b.

    U mnie pogoda dramatyczna….leje. Nie wiem, czy uda mi się uzbierać kwiatów czarnego bzu. Robinii nigdy nie zbierałam, choć rośnie w okolicy cała masa i to niskich. Cóż z tego skoro wszystko mokre 🙁

  2. Magda

    dlaczego w internecie jest mnóstwo informacji o tym , że wszystkie części robinii akacjowej są silnie trujące i nie można ich jeść? uważasz , że te informacje są nieprawdziwe?

    1. Inez Herbiness

      wszystkie oprócz kwiatów są trujące, a jadalność kwiatów to taka dosyć powszechna wiedza

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.