Jak zrobić olejek eteryczny – 7 sposobów

Czy zastanawiasz się czasem, skąd się biorą olejki eteryczne? Czy w ogóle da się zrobić w domu własny olejek eteryczny? Otóż da się i kiedyś, nie tak jeszcze dawno temu, nasi przodkowie destylowali w domu i tworzyli z destylatów różne preparaty na własny użytek. Przyjrzyjmy się więc historii i technologii wytwarzania olejków, a później konkretnym rozwiązaniom praktycznym.

Jak zrobić (naturalny) olejek eteryczny?

Czym są naturalne olejki eteryczne? Najprostsza definicja mówi, że jest to produkt destylacji lub tłoczenia uzyskiwany z materiału roślinnego suszonego lub świeżego. Materiał roślinny oznacza suszone lub świeże części roślinne. Najczęściej ten materiał roślinny pochodzi z jednego gatunku (ale bywają wyjątki np. geranium, w przypadku którego może być trudno o precyzyjne rozróżnienie poszczególnych gatunków).

Olejki będą więc nie tyle naturalne, co pochodzenia naturalnego, bo to człowiek wydobywa lotne związki organiczne z rośliny. Destylacja może być przebiegać w różny sposób, może nawet być sucha, ale najczęściej będzie przeprowadzana z użyciem wody lub pary wodnej. W przypadku olejków cytrusowych masz nawet dwie metody do wyboru: olejki ze skórek mogą być tłoczone lub destylowane.



Historia destylacji – hydrodestylacja

Skupimy się na destylacji z użyciem wody. Najstarszą metodą jest hydrodestylacja, znana od starożytności. Najstarsze znane destylatory datowane są na 5500 lat. Technologia destylacji znana była w różnych kulturach. Na pewno ważnym ośrodkiem jej rozwoju był starożytny Egipt. Prawdopodobnie stamtąd trafiła w ręce starożytnych Greków i Rzymian. Niezwykle ważna dla rozwoju destylacji była alchemia, czyli protonauka, której źródeł upatruje się w starożytnym Egipcie. Następnie rozwijana była w greckim kręgu kulturowym. Do jej wczesnych przedstawicieli, którzy stosowali destylację, należą m.in. Maria Żydówka, Zosimos z Panopolis i Kleopatra Alchemiczka. Od VII do XII wieku pałeczkę przejęli alchemicy arabscy, a następnie europejscy. Destylacja była jednym z głównych procesów, które w swojej praktyce stosowali alchemicy.

Alchemia przetrwała praktycznie do dziś (teraz głównie jako inspiracja i obiekt badań naukowych), ale jeszcze do XVIII w. odgrywała sporą rolę, zanim zaczęła się era chemii. O ile tak długo historia destylacji nie budzi wątpliwości, o tyle debata nad tym, czy starożytni destylowali i stosowali olejki eteryczne jest bardziej zagorzała. Większość ekspertów jak np. Robert Tisserand jest jednak zdania, że dopiero przez ostatni tysiąc lat możemy mówić o olejkach eterycznych we współczesnym rozumieniu. Co zatem zostawało po destylacji i jak ten proces wyglądał?



Praktyka Marty – replika średniowiecznego destylatora

Najprościej prześledzić destylację na historycznym sprzęcie. Destylowałam zarówno alkohol (na warsztatach Pracowni Alchemika), jak i hydrolaty przy użyciu średniowiecznej repliki glinianego destylatora (odtworzonego również przez Pracownię Alchemika), najmniejszego, jaki znamy z dawnych ziem polskich.

Proces ani sprzęt nie jest bardzo skomplikowany. Do miski wlewamy wodę i wkładamy materiał roślinny. Miskę ustawiamy na palenisku, przykrywamy alembikiem (alembik sensu stricte to tylko część destylatora). Następnie potrzebujemy ognia w palenisku, by ogrzać alembik. Aby uniknąć strat, najpierw trzeba okleić alembik ciastem, aby go uszczelnić. W ramach eksperymentów destylowałam bez uszczelniania ciastem 😉 Pod rurkę alembiku podstawiamy odbieralnik.

Czekamy, aż alembik będzie gorący. Para wodna zacznie unosić aromatyczne molekuły zawarte w surowcu. Nie należy dopuścić do przegrzania się alembiku. Należy zacząć go chłodzić (wystarczy kawałek materiału i miska z zimną wodą, moczymy w niej materiał i kładziemy na alembiku, regularnie zmieniając). Z rurki zaczyna kapać destylat. Jeśli destylujemy zacier, to kapie alkohol. A jeśli materiał roślinny, to otrzymamy hydrolat.

Hydrolat – co to takiego?

Pamiętasz, na początku w destylatorze umieszczamy pachnący surowiec i wlewamy wodę. W trakcie destylacji ta woda paruje, skrapla się i skapuje do odbieralnika. Jednak nie jest to już zwykła woda destylowana – ta woda ma zapach destylowanego surowca. Hydrolat zwany bywa też wodą aromatyczną czy kwiatową, a w dawnej literaturze także… wódką. Hydrolat to z francuskiego “wodne mleko”. Początkowo ma mlecznawy kolor, ale szybko robi się klarowny. Jeśli mieliśmy surowiec z dużą zawartością związków lotnych, na powierzchni hydrolatu (w przypadku nielicznych surowców: na dnie) znajdziemy warstwę olejku eterycznego.

Czyste olejki eteryczne?

Pytanie brzmi: czy starożytni mieli na tyle wydajną technologię i odpowiedni surowiec, aby mówić o używaniu przez nich olejków eterycznych? A tym bardziej: czy w ogóle rozróżniali te destylaty? A najważniejsze: czy w ogóle korzystali z olejku? Wiemy, że losy olejków i hydrolatów niemal do dnia dzisiejszego były bardzo zmienne. Dla alchemików olejek mógł być… zanieczyszczeniem hydrolatu. Wiemy, że hydrolaty czasem wypijano, czasem… wylewano. Z wylewaniem olejku mogło być tak samo… A jak było z olejkami tłoczonymi? Być może były one stosowane wcześniej. Ich technologia produkcji może być nawet prostsza – więcej w monografii bergamotki, gdzie znajdziesz ryciny dawnej tłoczni z regionu Kalabrii.



Jak zrobić olejek cytrusowy – czyste olejki, brudne rękawy

Jeden z opisów robienia olejku bergamotowego mówi o ręcznym wyciskaniu skórek cytrusowych. Najpierw owoce krojono na pół, usuwano miąższ. Następnie skórki gnieciono ręcznie, a olejek pryskał w kierunku gąbki. Kiedy gąbka dobrze nasiąknęła olejkiem, wyciskano ją i olejek gotowy. Przypuszczam, że nie jeden raz przy obieraniu owoców cytrusowych powtarzasz ten proces. Oto naciskasz skórkę, olejek pryska na rękawy, najlepiej widoczny ten z pomarańczy i mandarynek – jest żółty. Problemem jest oczywiście uzyskanie większej ilości olejku, na przykład tyle, by zapełnić buteleczkę, dlatego ręczną metodę zastąpiły obecnie maszyny. Ich pracę możesz zobaczyć tutaj.

Jeśli planujesz takie ręczne eksperymenty latem, czy skórki cytrusów, z którymi zamierzasz pracować, zawierają związki fotosensybilizujące w takiej ilości, że po ekspozycji na słońce mogą spowodować reakcję fototoksyczną. Więcej na ten temat m.in. we wpisie o olejkach cytrusowych. Szczególną czujność zachowaj przy limonkach, cytrynach i grejpfrutach.

Destylacja olejków eterycznych współcześnie – różne metody

Praktyka Doroty – metoda garnkowa

Jeśli martwisz się brakiem specjalistycznego sprzętu do destylacji, nie masz jeszcze repliki średniowiecznego czy starożytnego glinianego destylatora, nic straconego. Możesz wypróbować destylację garnkową i uzyskać we własnej kuchni hydrolat. Nazwa tej metody pochodzi od słowa garnek, bo kuchenny garnek jest tu podstawowym sprzętem. Fotorelacja na blogu we wpisie: Destylacja borowiny metodą garnkową. Co prawda tą metodą nie uzyskasz olejku, tylko hydrolat, jednak to dość dobra zabawa na start i daje poczucie uczestnictwa w magicznym rytuale.

Praktyka Macieja – aparat Derynga

Posiadamy różne sprzęty do destylacji: miedziane, ze stali nierdzewnej, kupne i samoróbki, małe i duże. Najbardziej lubimy Aparat Derynga. Poczytajcie o jego historii (Aparat Derynga – Wikipedia, wolna encyklopedia). Jest to aparat opracowany w Polsce w celu badania zawartości olejków eterycznych w materialne roślinnym.

Ze względu na to, że prowadzimy warsztaty dla dzieci i dorosłych zależało nam na prostym szklanym sprzęcie, w którym będzie widać cały proces. Wystarczył płaszcz grzewczy, kolba, sam aparat i stojak. W związku z tym, że jest to pionowy układ nie zajmuje dużo miejsca. Przy zastosowaniu zalecanych kolb o pojemności 0,5 lub 1 l i przy wykorzystaniu wysokoolejkowych roślin (lawenda, pomarańcza, cytryna itp.) pokazowo możemy uzyskać przy jednej destylacji trwającej 15 min. od 0,5 do 2 ml olejku eterycznego.

Aparat wyposażony jest również w powrót hydrolatu i można prowadzić kilkugodzinną destylację bardziej opornego materiału roślinnego bez dolewania wody.Aparat ze względu na jego docelowe funkcje (badawcze) jest bardzo dokładny, ale nie wydestylujemy na nim wielkich ilości olejku eterycznego i hydrolatów. Uważamy, że to wystarczający sprzęt do domowej i pokazowej destylacji. Możemy prowadzić w nim jedynie destylację wodną.

Jedyną jego wadą jest przewożenie, dlatego wykorzystujemy go jedynie stacjonarnie w naszej pracowni. Przeprowadziliśmy na nim kilkaset pokazowych destylacji pomarańczy i zazwyczaj ze skórki z dwóch średnich pomarańczy uzyskiwaliśmy od 0,5 do 1,5 ml o. e. (z tych czerwcowych zawsze mniej). Dlaczego pomarańcza? Ponieważ jest zawsze dostępna, tania, wysokoolejkowa i mamy gwarancję uzyskania o. e.Nasz wybór co do sprzętu podyktowany był głównie celami pokazowo-edukacyjnymi. Widać w nim cały proces. Sprawdził się w swojej roli. Służy nam już 10 lat. Polecamy osobom planującym działania edukacyjne. Maciej i Marta Ziołami Inspirowane – Zielony Wulkan.

Praktyka Inez – destylator szklany

Mój pierwszy aparat do destylacji był ze szkła. Wszystko widoczne, magiczne, hipnotyzujące. Od tego czasu testowałam rozmaite urządzenia, a aparaty szklane miałam przez pewien czas w ofercie sklepu. Idea aparatów przenośnych była następująca: urządzenie wyposażone w niezbędne szklane elementy na statywach, zintegrowane źródło ciepła, system chłodzenia z pompką, wężykami.

Ten aparat podróżował ze mną na warsztaty przez kilka lat. Dość czasu, by destylacja rozpaliła wiele serc. Ciągle mam nadzieję na reaktywację tego projektu w formie destylatorów biurkowych w nieco steampunkowej wersji. Stawiasz przy komputerze i rytmicznie kapiące krople koją Twoje nerwy w trakcie pracy.

Destylowałam metodą destylacji prostej i z parą wodną. Doskonałe efekty dawały skórki cytrusów – regularnie uzyskiwałam spore porcje olejku pomarańczowego. Największa jednorazowa porcja olejku to 30 ml olejku z suszonego pieprzu kubeba. Pamiętam uczucie zdumienia, kiedy zauważyłam, jak olejek goździkowy zbiera się na dnie odbieralnika. Zazwyczaj olejki pływają po powierzchni. Największe rozczarowanie – olejek sosnowy. Nie udało się go wydestylować – za mała ilość surowca. Podobnie z olejkiem różanym, jednak w tym przypadku zapach hydrolatu rekompensował zawiedzione nadzieje.

Ciekawostka: aparaturę wykorzystywałam najczęściej do destylowania borowiny.Swoje doświadczenia w temacie opisałam w postach: Destylacja olejków – fotorelacja oraz Destylacja olejków – sprzęt. Może też zainteresować Cię filmik: Najlepsza kawa świata. Przenośna aparatura cz. 2.

Praktyka Agaty – alembik miedziany

Mam alembik miedziany typ Rotating column. Taki sprzęt jest łatwy i wygodny w montażu. Ładnie wygląda. Zaletą jest też to, że nie ma szklanych elementów, więc nic się nie stłucze, łatwo go przewozić. Wada natomiast to, że nie widać całego procesu (w szklanym łatwiej można zaobserwować).

W tego typu sprzęcie o pojemności 5, 10 lub 20 l można pozyskać w warunkach domowych dobrej jakości olejek z roślin wysokoolejkowych, np. lawendowy, miętowy, eukaliptusa. Są to jednak bardzo małe ilości – wydajność w granicach 1-2%. Oznacza to, że z jednego wsadu uzyskamy, w zależności od destylowanej rośliny i wielkości alembiku od ok. 1 do ok. 10 ml olejku. Czyli pozyskiwanie olejku w tak małym sprzęcie to zabawa. Świetnie nadaje się natomiast do pozyskiwania hydrolatów z przeróżnych roślin.

Warto mieć różne wielkości alembiku, bo np. chabra bławatka nie uda się nazbierać na raz 10 l, innych roślin możemy załadować dużo na raz. W modelu Rotating column można przeprowadzić zarówno destylację wodną jak i parową lub wodno-parową. Do pozyskiwania większej ilości olejku potrzebny jest duży sprzęt, np. 50, 100 l lub większy.

Chciałam jeszcze podzielić się tym, że na Festiwalu Mydła i Dzikiej Kosmetyki w 2020 roku wykonaliśmy doświadczalnie jednocześnie destylację lawandyny suchej z mojej małej uprawy na 2 rodzajach sprzętu – alembik miedziany i destylator szklany. Porównywaliśmy później zapach i pH hydrolatu. Nie pamiętam dokładnie, ale pH różniło się delikatnie, chyba ze szkła było delikatnie niższe, coś w granicach ok. 4,7 4,8. Była to nieznaczna różnica. Zapach powstałych hydrolatów też się różnił. Uczestnicy warsztatów mieli zróżnicowane odczucia. Jednym podobał się bardziej ten ze szkła, a innym ten z alembik miedzianego. Z alembik pozyskaliśmy więcej hydrolatu i olejku, ale to też dlatego, że więcej wsadu, bo większa aparatura. Agata Cieślik – zobacz profil na Facebooku.



Jak zrobić olejek lawendowy – praktyka Joanny (alembik miedziany)

Od ponad roku jestem szczęśliwą posiadaczką alembiku miedzianego 5 litrowego. Niestety w toku uczenia się destylacji zdaję sobie sprawę, że to raczej zabawka niż profesjonalny sprzęt. Jednak na początek się sprawdza, aby zaobserwować sam proces, wyciągnąć wnioski i trochę poeksperymentować. Sprawdza się, gdy mam mało surowca, albo chcę uzyskać tylko hydrolat. Stawiam alembik na taboret gazowy i podgrzewam. Problemem jest to, że po destylacji dość długo trzeba czekać aż wystygnie aby opróżnić go i umyć. W związku z tym niestety robię jedną destylację dziennie.

Ilość uzyskanego olejku zależy od surowca. Najwięcej olejku udało mi się wydestylować ze świeżo zebranej lawendy. Niestety nie posiadam separatora, więc zlewałam cały destylat w butelki z wąską szyjką i odciągnęłam strzykawką tyle olejku, ile się dało. W sumie z pół kilograma lawendy otrzymałam 3 mililitry olejku, ściągając 2 litry hydrolatu. Destylowałam całe ziele. Odrobinę mniej olejku uzyskałam, destylując igliwie i końcówki gałązek sosny czarnej i świeży chmiel. Destylowałam też susz konopny. Uzyskałam fajny hydrolat, ale bez olejku (w sensie olejek jak najbardziej był, dało się go wyczuć na skórze i zobaczyć pewne niewielkie plamki na płynie, ale bez szału).

Hydrolatu staram się wyciągnąć maksimum. Niby powinno się uzyskiwać tyle hydrolatu, ile jest wsadu, ale problem z tym alembikiem jest taki, że komin jest wąski i ciężko upchać tam na przykład całe ziele krwawnika. Więc ściągam więcej hydrolatu kosztem olejku, bo to na hydrolacie zależy mi najbardziej. Hydrolatów używam do kosmetyków własnej produkcji, do dyfuzora, do mgiełek zapachowych i leczniczo.

W destylowanie wkręciłam się maksymalnie i już wiem, że przede mną zakup co najmniej 30 litrowego destylatora. Będzie to stalowo-miedziany sprzęt. Surowców mam tak dużo różnych, że szkoda czasu na zabawę tak małym sprzętem jaki posiadam w tej chwili. Joanna Cieśniewska – pedagog kulturoznawstwa, animator kultury, muzyk, zielarz-fitoterapeuta.



Jak zrobić olejek eteryczny – naucz się destylować jak profesjonalista

Z ankiety w grupie Herbiness-Aromastrona wynika, że wiele osób marzy o rozpoczęciu przygody z destylacją. Jak widzisz, ci, którzy ją rozpoczęli, marzą o większym sprzęcie. To nic dziwnego, ta przygoda jest bardzo emocjonująca i po prostu wciąga. Tutaj na scenę wkracza Destylarnia olejków Pawła i Moniki Piaseckich zlokalizowana w Wodzisławiu Śląskim. Paweł ma lata doświadczeń w destylacji olejków eterycznych. Zawodową przygodę z destylacją zaczął we Francji, a potem podróżował po wielu krajach świata, poszerzając wiedzę, którą teraz przywiózł do Polski. Paweł to pasjonat, poszukiwacz i eksperymentator.

Aktualnie celem Pawła jest szerzenie wiedzy o destylacji, dlatego organizuje warsztaty, pokazy, pracuje też nad budową muzeum zapachu. W trakcie takich warsztatów można zapoznać się z różnego typu destylatorami, rodzajami destylacji i surowców (świeże, suszone, kłącza, igliwie, ziele, polskie i zagraniczne). Mottem warsztatów mogłoby być: “destylacja to eksperymentacja”, a po skończonych zajęciach masz w głowie myśl, że destylator powinien znaleźć się w każdym domu.

Destylator w każdym domu? Czemu nie!

Nie jest to wcale nowy pomysł! Wspominałam już na początku, że nasi przodkowie destylowali i praktykowali aromaterapię w domu. Najczęściej oczywiście destylatory były dostępne dla majętniejszych osób. W angielskich posiadłościach istniały specjalne pomieszczenia, still rooms, a w dworach Rzeczypospolitej szlacheckiej ich odpowiedniki tzw. apteczki. Apteczkami dworskimi dowodziły panny apteczkowe. To one przygotowywały, przechowywały i administrowały zgromadzonymi w nich dobrami jak różnego typu destylaty. Ponieważ wykwalifikowanych lekarzy było wtedy jak na lekarstwo 😉 to właśnie szlachcianki przejmowały opiekę zdrowotną nad okoliczną ludnością. Apteczki mogły też znajdować się w domach majętniejszych mieszczan, chociaż w miastach o lekarza czy aptekę było już łatwiej.

Destylacja – nie tylko dla zabawy i zdrowia

Do czego może się przydać destylator w domu poza produkowaniem własnych olejków i hydrolatów? Opanowanie sztuki destylacji daje nam także łączność z bardzo długą tradycją i zwiększa naszą niezależność oraz pogłębia wiedzę z dziedziny aroma, daje pole do eksperymentów i odkrywania. W końcu staje się jasne, dlaczego jedne olejki są bardziej kosztowne od innych (wydajność surowca). Nabieramy pokory wobec olejków eterycznych (to na 1 ml olejku trzeba aż tyle surowca???).



Jeśli nie olejek, to co? Enfleurage i absoluty

Destylacja to oczywiście nie jedyny sposób na radość z zapachu rośliny. Czasem wystarczy bukiet w wazonie, aromatyczna herbatka lub nalewka. Możesz też zrobić ekstrakt zapachowy całkiem inaczej. Jednym z tradycyjnych sposobów jest metoda enfleurage. Stosowana w przeszłości do cennych i delikatnych surowców perfumeryjnych jak kwiaty, których nie da się poddać destylacji czy hydrodestylacji. Przeważnie są zbyt delikatne, aby poddać je działaniu wysokiej temperatury i ciśnienia i efekty uzyskane po destylacji są niezadowalające ze względu na zapach lub ilość uzyskanego surowca perfumeryjnego. Obecnie ze względu na wysokie nakłady pracy ta metoda nie jest szeroko stosowana.

Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, by wykonać enfleurage we własnym domu! Nie musisz też stosować tłuszczu zwierzęcego, jeśli nie chcesz. Do wyboru jest metoda na zimno lub na ciepło. W wyniku enfleurage na zimno otrzymujemy najpierw wonny tłuszcz w stanie stałym (w temp. pokojowej). Nosi on nazwę pomady. Pomada poddana ekstrakcji alkoholem daje nam absolut, który rzadziej bywa nazywany olejkiem absolutnym. Pomada to też… nazwa pachnącego kosmetyku do włosów. Więcej na ten temat we wpisie: Perfumy paprociowe (fougère) i inne aromatyczne kosmetyki dla mężczyzn.

Obecnie na skalę przemysłową absoluty produkuje się metodą ekstrakcji chemicznej. W pierwszym etapie powstaje konkret, z którego po ekstrakcji alkoholem uzyskujemy absolut oraz wosk kwiatowy. Wszystkie trzy z tych produktów mają zastosowanie w perfumach i innych kosmetykach. W aromaterapii głównie wykorzystuje się absoluty, chociaż nie wszyscy aromaterapeuci sięgają po nie równie chętnie, preferując destylaty. Jest to moim zdaniem kwestia gustu i osobiście uważam, że powinniśmy korzystać z aromatycznych surowców w każdej postaci, nie tylko z destylatów.

Więcej o różnicach między olejkami a absolutami przeczytasz we wpisie o lawendzie. Jak zrobić absolut w warunkach domowych, dowiesz się ze wpisu o absolucie mchu dębowego.

Zamiast olejku. Aromatyczne ekstrakty

Od enfleurage, zwłaszcza metodą na ciepło, blisko jest do procesu maceracji. Obecnie mianem maceratów określa się różne wyciągi (alkoholowe, olejowe, octowe, wodne, glicerynowe), choć dawne publikacje, zwłaszcza farmaceutyczne, zawierają bardziej precyzyjne podziały. Robienie takich wyciągów polega na zalaniu surowca suchego lub świeżego wybranym rozpuszczalnikiem lub ich mieszanką. Rozpuszczalnik powinien być dobrany do surowca – należy zastanowić się najpierw, jakie związki chcemy wyekstrahować i dobrać do nich rozpuszczalnik.

W przypadku aromatycznych związków lotnych, które świetnie rozpuszczają się w tłuszczach i etanolu, najlepiej sięgnąć po płynne tłuszcze roślinne lub wysokoprocentowy alkohol. Maceracja może mieć postać ekstrakcji na ciepło lub na zimno. Takie wyciągi to mogą być gotowe perfumy olejowe lub alkoholowe albo surowce perfumeryjne, które staną się składnikami bardziej złożonej kompozycji.

Innym ważnym typem ekstrakcji z punktu widzenia perfumerii i aromaterapii jest metoda ekstrakcji nadkrytycznym dwutlenkiem węgla. Jej produkty znajdziemy na rynku pod nazwą ekstraktów CO2. To relatywnie nowa metoda na rynku i technologia ta nie jest tak łatwa do przeniesienia w warunki domowe, chociaż wytrwałym na pewno uda się znaleźć odpowiedni sprzęt i zaeksperymentować. Ekstrakty CO2 mają najczęściej intensywny kolor i są dość gęste w porównaniu z olejkami. Dzieje się tak dlatego, że zawierają także cięższe molekuły.

Ekstrakty CO2 dają nowe możliwości terapeutyczne, gdyż mogą dostarczyć nam zapachów, których nie da się uzyskać metodą destylacji np. zapach lilaka. Mimo że sama technologia jest dość droga, to jej wydajność pozwala na uzyskanie często ekonomiczniejszych produktów niż destylaty lub absoluty. Przykładem może być ekstrakt CO2 z piżmianu (ambrette), który daje możliwość pracy z piżmem roślinnym bez konieczności wydania na to majątku. Olejek byłby dużo droższy, nie mówiąc już o piżmie zwierzęcym, które pozostaje cenowo poza zasięgiem większości z nas, a poza tym zastosowanie surowców zwierzęcych budzi kontrowersje. Więcej o piżmie w serii piżmowych postów.

Dostępne na rynku są przeważnie dwa typy ekstraktów CO2: total i select. Jak nazwa wskazuje, ten pierwszy typ ma bogatszy skład. Który wybrać? To zależy, czego potrzebujesz. Jak mawia Mandy Aftel, najważniejsze to poznać swoje surowce, a więc jedyna droga to przez doświadczenie.

O współautorce

Marta Grochowalska – aromaterapeutka kliniczna, zielarz-fitoterapeuta. Lubi pachnieć naturalnymi perfumami. Od lat zgłębia wszystkie tematy związane ze zdrowiem. Redaktor-dziennikarz współpracująca z czasopismem Pharmacopola o tematyce etnofarmakologicznej. Więcej wpisów znajdziesz na instagramie (@aromarta) oraz 1000roslin.pl.