Kiedy człowiek zapomni o kalendarzu i zatopi się w leśnym rytmie, to trudno mu tak jednoznacznie określić, kiedy jest początek, a kiedy koniec. Liście pojawiają się na drzewach wiosną, jednak ich zalążki – pączki liściowe – uformowane zostały wiele miesięcy wcześniej. Pierwsze krokusy przebijają zielenią ledwo rozmarzniętą, marcową ziemię, ale to pół roku wcześniej, w cebulkach kwiatowych, rozpoczął się nowy cykl życia. Jest jednak taka chwila, kiedy coś się nagle zmienia: to, co czekało uśpione – budzi się. To, co było ciemne – staje się jasne. To, co regenerowało siły witalne – na nowo tryska energią. Nie potrzeba kalendarza, żeby wyczuć ten moment. Wystarczy patrzeć. A widać coraz więcej. Jest jaśniej.
Wigilia dwa lata temu – moje kury zielononóżki zniosły pierwsze jajko.
Te kurki są niezwykle wyczulone na długość dnia. Kury komandoski, żyjące zgodnie z naturalnym rytmem przyrody, doskonale znają datę przesilenia zimowego. Wiedzą, kiedy „dzisiaj” staje się odrobinę dłuższe, niż „wczoraj” i to dla nich znak, że czas na nowy początek. Zaczynają nieść jajka. Mają prosty plan – nagromadzić jak najwięcej jajek w zaciszu kurnika, utulić je swoim ciepłym ciałem i Wielkanoc powitać w licznym gronie kurczaczków. Słońce informuje je bezbłędnie o porze roku, nie popełniają nigdy błędu, jakim jest inwestowanie w jajka jesienią – listopad i grudzień to dla nich czas odpoczynku i regeneracji.
Dwa lata temu nie wiedziałam o tych kurzych zwyczajach. Kupiłam 9-cio tygodniowe zielononóżki od hodowcy we wrześniu 2011r. Kury nazwałam Ramonami, kogut dostał na imię Kadafi. Minął październik i większa część grudnia. Ptaki zadomowiły się w kurzym domku, polubiły wolierę i poznały każdy kąt ogrodu – zapomniały jedynie o niesieniu jajek. Czy to koguty przebrane za kury? – taka myśl przyszła mi do głowy. Hodowca zielononóżek odpowiedział: „Jajek nie będzie bez specjalnej paszy dla niosek”. Wskazał na pękate worki z paszą pełną suplementów. I rzeczywiście – jego kury, siostry Ramon, niosły jajka na wyścigi. Nie skusiłam się na paszę, Ramony mają sobie radzić bez suplementów, jak ja. Kupiłam natomiast 30 jajek od hodowcy i zrobiłam Ramonom szkolenie.
- To są jajka.
- Ty jesteś kura.
- Kury noszą jajka.
- Znieś jajko.
Poskutkowało. W wigilijny poranek obdarowana zostałam pierwszym jajeczkiem. Wielka radość i okazja do przetestowania smaków: jajko leśne kontra hodowlane. Różnica! ROŻNICA! I nie chodzi o różnicę między smakiem jajka od czerwonej kury i zielononóżki. To smak natury, lasu, dzikości w zestawieniu z chemikaliami i chowem w nienaturalnych warunkach. O leśnych jajkach mówią moi znajomi: „Jem jedno dziennie, wystarczą mi w ten sposób na dłużej.”, „Przypominają mi smak dzieciństwa, tuż po wojnie.” O takie właśnie jajka toczą się domowe awantury: „Pogniewałam się na męża, bo zabrał jajka do ciasta, a ja chciałam się rozkoszować jego smakiem, na miękko.”
wiosna 2012 – jajek coraz więcej 🙂 Biała kulka w głębi kurzej chatki to piłeczka golfowa. Próbowałam ją wykorzystać jako „sztuczne jajko” i pokazać Ramonom, gdzie mają nieść jajka. Spojrzały na mnie wymownym wzrokiem : „Sama sobie graj w golfa”.
24 czerwca 2012 – a kuku, czyli kura, jajka i…
Bardzo przeżywałam akcję „pisklęta”. Wydawało mi się, że na kurczaczkach trzeba się znać, żywić je i dbać o nie. Okazało się, że jestem im potrzebna jedynie jako rodzinny fotograf. Kwoki zajęły się całą resztą. Śliczne, małe ninja, rosły ekspresowo. Zmieniały się z tygodnia na tydzień, ciągle urocze i słodkie. Bez specjalnej paszy i suplementów.
Ramony, czyli dorosłe zielononóżki, to kury z charakterem. Nie usiedzą w wolierze, karmnik ich nie nęci. Mają swoje rewiry, ulubione robaki ukryte w ziemi, nasionka, trawki. Są samowystarczalne przez większą część roku. Łaskawie godzą się jadać proso i pszenicę, żeby nie robić mi przykrości. Lubią też smakołyki prosto z ręki. Nie są szaleńczo towarzyskie, można się jednak z nimi dosyć dobrze porozumieć. Są świetnym obiektem obserwacji – kiedy im się przyglądam, jak buszują wśród leśnej zieleni, to na myśl przychodzi mi słowo „dinozaur”, nie żaden „drób”. Poruszają się, jak władcy świata. Pewne siebie i silne, rozszarpują ściółkę w poszukiwaniu jadalnych zdobyczy, pożywienia dla mnie niewidzialnego. Przypuszczam, że są to robaki, larwy, jajeczka – w ogrodzie nie ma już kleszczy, ani komarów latem. Znają się na ziołach, pięknie wydziobują nasionka podagrycznika, pokrzywy i niecierpka. Glistnik zjadają wraz z korzeniami, to taka naturalna terapia przeciw pasożytom. Uwielbiają świeżą trawkę i moje spodnie, kiedy wracam z łąki, oblepiona nasionami przytulii czepnej.
Kadafi, kogut – to gwiazda wielkiego formatu. Dba o cały swój harem – miśkuje Ramony, alarmuje o niebezpieczeństwie, a kiedy znajdzie smakowity kąsek, woła swoje komandoski na ucztę. Potrafi stać nad kawałkiem orzecha i przywoływać tak długo, aż któraś z panienek przybiegnie. To takie szarmanckie. Pięknie pieje, pół godziny przed świtem.
Mogę godzinami opowiadać o moim stadzie. Chyba się już zorientowałeś. Nie o to chodzi – chcę dzisiaj ustalić, dlaczego Ty nie masz kur przy swoim domku? Wystarczą 3 lub 4. Potrzebują odrobinę przestrzeni i mieszkanie na zimę, wielkości psiej budy. Nie zajmą dużo miejsca, nie narobią więcej bałaganu, niż pies. Odwdzięczą się swoim towarzystwem i najsmaczniejszymi jajkami na świecie.
W poście Landryna i Mandaryna występują moje gęsi.
Ten post ma 67 komentarzy
Piękne kurki! Marzę o ich posiadaniu, ale nie ze względu na jajka. Po prostu kocham te ptaki.
🙂
Mamy 10 kur domowych z kogutem. Zastanawiam się, czy nie zamienić na zielononóżki. Mam pytanie – czy nie macie problemów z lisami i jastrzębami? Na ogrodzie uprawiam ziemniaki na własne potrzeby i jako karma dla kur. Ciekaw jestem czy zielononóżki zrobiłyby dla mnie „porządek” ze stonką ziemniaczanną. Bez oprysków chemicznych nie jest możliwe ich „wyplenić”. Gdzieś słyszałem, że bażanty zjadają stonkę. Poza tym czy pazurki kurek nie pokuszą się na wydrapywanie posadzonych kartofli?
Mamy Romanie problem z kosmitami, porwali nam Koguta ostatnio 🙁 Kury na bank zjedzą stonkę, mięso to ich przysmak. Ziemniaków raczej nie wygrzebią, wszak to nie mięso.
Ramony masz niezwykle urodziwe, a Kadafi to rodzony arystokrata 😀 zawsze podobały mi się kurczęta, zielononozkowe dzieci pięknie umaszczone – przystosowane do życia w dziczy a nie w kurniku jak jakieś mieczaki. Jednym słowem Dziobaki pierwsza klasa 😉
Ninja, ta kreska na oku. A jakie gadatliwe!
Czytałam, a łzy same popłynęły z oczu, z tęsknoty, ze wzruszenia, z zachwytu. Szczęśliwe Ramony, szczęśliwy Kadafi, szczęśliwe jajka, szczęśliwa Inez, szczęśliwe osoby, które miały szczęście Ciebie spotkać…
Zdajesz sobie z tego sprawę?
Tamaro, Ty tez mnie zawsze rozczulasz 🙂
Inez mogłabyś zadzwonić do mojego męża i to wszystko mu opowiedzieć… Dzisiaj przekonywałam go o domowym wędzarniku i też sie nie udało :/ ps. lubi jajecznice to może być ważny argument !
Jasne! Przywieź Go do mnie na szkolenie. 🙂
„Zrobiłam Ramonom szkolenie:
To są jajka.
Ty jesteś kura.
Kury noszą jajka.
Znieś jajko.
Poskutkowało.”
Inez, wczoraj w radiu mówlili, że przyrost naturalny nam siada… A jakbyś tak zrpbiła w TV takie szkolenie? Albo nawet warsztaty?…
„…dlaczego Ty nie masz kur przy swoim domku?”
Od dawna o ty marzę i nawet mam warunki, ale…
– co zrobię z nimi zimą jak nie mam żadnej szopy a drewniany domek to chyba nie wystarczy jak przyjdą mrozy? I co wtedy kury zamarzną?…
– kiedyś się zestarzeją i co wtedy, skoro je pokocham?
Moje mają domek ocieplinką styropianem. Dwie warstwy desek i styropian, jak buda dla pieska. Nie mają ogrzewania ani lampki. Kiedy się zestarzeją to mają na imię Kombatantki. Dostaną jedzenie jak zawsze i miłość i opiekę. A później miejsce pod drzewkiem. Jak każdy inny zwierzak :).
O kurach marzę od dawna, właśnie o zielononóżkach. Pojawiła się jednak okazja nabycia gąsek garbonosych i póki co one królują na moim podwórku. Jednak od wiosny temat kur powróci. Zwłaszcza po Twoim wpisie 🙂
Porozmawiamy o tym wkrótce 😉
Inez, piękne kury 🙂 Myślam już nie raz o zielononóżkach, ale mam problem z psami. Okazało się że moja suczka, przeskakuje przez płot i kradnie kury sąsiadom więc boję się że moje mogłyby długo nie przetrwać 🙁 A zielononóżki przecież potrzebują przestrzeni. Nie wiem jak to rozwiązać.
Pozdrawiam
Szkoda, przecież u Ciebie tyle pięknego terenu, miałyby raj. Masz do wyboru: tresura psa albo kurzy traktor. To taka przenośna woliera.
Powtarzam za Tamarą, ale cóż …. nic innego w tej chwili nie wymyślę bo to określenie jest mi bliskie 'szczęśliwe osoby, które miały szczęście Ciebie spotkać…’. czytam, czytam i tak żałuję, że nie mam możliwości zaprosić do siebie takiego małego i uroczego stadka, dlatego zimą zapraszam wszystkie ptaszory do mojej jadłodajni. Pozdrawiam niezwykle serdecznie Ciebie, Twoje kury, kogucika Mandarynę i Landrynę i pisz nam wszystkim ku pokrzepieniu serc dużo więcej.
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku składam Tobie, Twoim bliskim i wszystkim czytelnikom Twojego blogu najserdeczniejsze życzenia zdrowia, radości, wszelkiej pomyślności, życzliwych ludzi wokół, dużo uśmiechu i zero trosk.
Dziękuję Jolu w imieniu swoim i Czytelników. Życzenia przekazałam zwierzakom 🙂 Przesyłamy Tobie wszyscy razem gorące uściski.
Kupiłem na allegro siedem panienek i panicza. Zabrałem 1 m3 garażu , na wysokości 150 cm. Znajomi tylko patrzą, nic nie mówią. Ja z rodziną jestem zachwycony widokiem i zachowaniem ptaków. Teraz wiemy, jak smakuje prawdziwe jajko. Dziękujemy za ten wspaniały wpis o zielononóżkach. Dzięki niemu mamy własne kury.
Super. Świetna wiadomość. Ciekawa jestem jak to wyglada. Taki kurnik wydzielony z garażu, sprytne.
Też mam 5 zielonych par nóżek i był kogutek, ale mu się zeszło ;-( nie wiem z jakiego powodu… Pięknie piszesz i czytałabym i czytała i gadała również o swych kurusiach. Zawsze miałam psy i koty a teraz, od czerwca również Tutusie! Są cudne i genialne! Uwielbiam je. Póki co jedna znosi jajko (podłożyłam jej piłkę drewnianą!! dała sie nabrać ;-)))), ale dwie mają czerwone grzebienie więc mniemam, że ta druga też się zbierze niedługo… No zobaczymy… a co na zimę im dasz, ja nasuszyłam pokrzywy i krwawnika, no i sie zastanawiam co jeszcze, oprócz pszenicy i kukurydzy… Pozdrowieniaaaa!!!
Cudnie! wrotycz do sianka w kurniku, przeciw robakom. DZiękuję!
Ja też mam te wspaniałe kurki zielononogie 3 szt + kogucik.W przyszłym roku powiększe stadko o 2 może 3 kurki.Mają olbrzymi teren -ugory. Jak wychodzą rano to nie widzę ich cały dzień. Wracają do kurniczka wieczorem.Co jakiś czas niestety przestają nieść jajka w gnieździe tylko znoszą w rożnych zakamarkach.Ostatnio w jeżynach było 18 szt. Niestety nie zawsze udaje mi się gniazdo odnaleźć.Tak jest właśnie teraz.Może GPS -a zamontować kogutowi? Jak odnaleźć ich ukryte gniazda?
Edytko – to zadanie godne samego Szerloka Holmsa. Nie mam na to rady – jak jest niepokojąco mało jajek w kurniku, kurki mają 2-3 dni aresztu w wolierze, aż im mija chęć niesienia jajek w chaszczach. Super, że masz kurki!
Jak ja już nie mogę się doczekać własnego kurnika! 😀 dziękuje za wpis.
A czy kurki musza miec ogrodzony wybieg? Czy nie narobią za bardzo w ogrodzie? Ile miejsca potrzebują? Czy 3-4 kurki zniosą wystarczająco jajek dla 4 osobowej rodziny?
3-4 kurki wystarczą, nie narobią dużo bałaganu. Najgorsze jest rozdrapywanie ziemi 😉 Kurka niesie jajko przeważnie codziennie. W sezonie jesiennym spadek nieśności, ponieważ dzień staje się krótszy i to naturalny sygnał do zaprzestania działań rozrodczych. Oczywiście można kurkom zaświecić lampkę!
Bardzo dziękuję za radę.Pewnie będą nieszczęśliwe w wolierze, gdyż są przyzwyczajone do wolności. Jednak dyscyplina musi być.Niezdecydowanym polecam zielononóżki. Ja żałuję, że nie zdecydowałam się wcześniej na moją małą hodowlę.
Planuję w tym roku kurki, mam spory kurnik bo tak z 18 m2 i dużą działkę , ogrodzoną siatką leśną , ponad 1 ha 30 a. Ale się martwię bo mieszkam praktycznie w lesie i nie wiem czy kurek nie zjedzą lisy i jastrzębie…:-/ Pozdrawiam- fajny tekst i zdjęcia 🙂
Każdy się o to martwi. Zamykaj na noc – atak przychodzi po ciemku, kiedy kurki są ślepe. Warto bardzo 🙂
Mam szopę i jest tam betonowa podłoga więc nic się nie podkopie- w tej właśnie szopie mam zamiar zrobić kurnik na 15 kur . Ale w dzień mamy tu jastrzębie, one też atakują 🙁 Może kurkom dodać perliczki, ponoć są głośne i odstraszają drapieżniki ? A tak w ogóle to bardzo mi się podoba Twój blog 🙂 Mogę się czasami skonsultować w temacie?
Znaczy ta szopa jest gotowa jako kurnik już , tylko wolierę musze dodać 🙂
Jasne, zapraszam. Ja mam gęsi stróżujące i super się sprawdzają. Nieoceniony kogut Kadafi też bardzo pilnowała stada. Perliczki nie znam, ale skoro hałasują, mogą być dobre dla alarmowania.
Cieszę się z decyzji o kurkach )
Dzięki! Tylko jeszcze muszę się zorientować jak zamieszczać komentarze, trochę się tu gubię 🙂 Podobno zielononóżki lubią bardzo duże przestrzenie, to jaką wolierę im – tak na 15 sztuk – trzeba by było zrobić najlepiej? Oczywiście w dzień przez kilka godzin chodziłyby swobodnie po podwórku.
Tami, radzisz sobie doskonale. Taka woliera plus kilka godzin swobody to super. Główna różnica między terenem dla kur a dla gęsi jest taka, że kury grzebią w ziemi, a gęsi tylko zjadają to, co ponad ziemią, jak kosiarka. to dlatego, że przysmakiem kur są robaki, robaki siedzą w glebie i pod ściółką. A Gęsi to wegetarianki, biorą tylko zielone.
Dzięki 🙂 A jak sądzisz jak dużą wolierę muszę mieć, by 15 kur czuło się w niej w miarę swobodnie? I czy można je karmić pszenżytem? U mnie sztuczne pasze na pewno odpadają. Właśnie największy sens jest w tym, żeby mieć naprawdę zdrowe jajka bez żadnej chemii ( no na ile się da bo wiadomo, że już i zboża są jednak nawożone )
Tami, woliera wystarczy taka 3×5, koniecznie szczelnie zamykana na noc. Ja daję pszenicę, proso, owies. Owies najbardziej lubią skiełkowany, po prostu rozsypujesz, on kiełkuje i kury wyjadają.
Mam już szczelne drzwi i otwierane okno w szopie- kurniku, także po zamknięciu kurnika w dzień jest tam widno. Mam nawet grzędę. No, ale wszyscy mnie straszą, że nie warto kur przy lesie bo nawet w ciągu dnia może z 10 sztuk zginąć od drapieżników. No i to mnie baardzo martwi 🙁 Ale u Ciebie chodzą po lesie? Duży masz las ( wybacz, jeżeli gdzieś nie doczytałam)
Kiedyś myślałam ze są kury. Nigdy nie patrzyłam na ne w kategoriach ras. Jednak odkryłam to piękno i w pełni świadomie mogę powiedzieć ze są rasy kur inteligentnych które potrafią sie zachować! Nie grzebią grze nie trzeba, potrafią zachować sie dostojnie i stanowią ozdobę ogrodu. Są tez kury które znoszą złote jajka i talie które jajko znoszą przy okazji, olorystyka jaja uzależniona jest od rasy od białych przez kremowe, zielone, czerwonawe po nakrapiane bordowe zwane właśnie złotymi. Zielononóżkami to rada pierwotna, stad jej potrzeba obcowania z natura, a jednocześnie przy całym jej uroku jest to rownież odmiana kanibali stad potrzeba wolności. W Polsce dopiero uczymy sie kultury chorowania kur i tego wszystkiego życzę pasjonatom tego zajęcia , jeśli myślimy o potomstwie kogut powinien byc z innej rodziny niż matka. Pozdrawiam rancza mores
Prawda? super sprawa takie kury, stylowe wręcz. Pałacowe! Namawiam każdego, kto ma kawałek ogrodu.
Jestem zafascynowana zielononóżkimi dlatego sobie je kupiłam , są fantastyczne.
Jedna młoda zielononozka jest ospala i wygląda na chorą jeszcze wczoraj była wulkanem energii, co może być tego przyczyną?
WITAM A JA MYSLE O KUPNIE 400 SZT ZIELONONOZEK OD DAC IM POWIERZCHNIE 3HA OGRODZIC I NIECH NIOSO DLA MNIE JAJA I LENIUCHOW ZE WSI I MIASTA
Absolutnie popieram, niech niosą. Z chęcią kupię…;-))
Ja w tym roku chcę kupić 4 zielononóżki: 3 kurki i kogucik. Ale niestety mieszkam w mieście i jak kogut będzie piał to mogę mieć problem bo jakiś sąsiad może złożyć skargę więc chyba wezmę tylko 3 kurki może 4 będzie więcej jajek. Problem też z tym kurnikiem 🙁 Doradź
Pianie koguta to chyba najlepsze!
Jestem pod wrażeniem tego wpisu – pięknie z miłością ale i wiele przydatnych informacji 🙂
Mam też pytanie 😉 namawiałaś je jakoś do wysiadywania czy to one zdecydowały że będą pisklęta ?
Nie, nie namawiałam, same chciały. Nawet za bardzo! a takie pisklęta z kwoką nie wymagają specjalnej troski ze strony człowieka. Mama je żywi, chroni.
ale proszę o jakąś podpowiedź 🙂 mam zostawiać jajka na grzędzie (jak tak to ile ?) po czym poznać że chcą ;P moje znoszą jajka i sobie idą ja zabieram jak jest >6 ?
Na grzędzie raczej trudno zostawić jajka… jak już to w gnieździe. Kura jak chce wysiedzieć jajka i chce mieć pisklaki to siedzi na tych jajkach w gnieździe i nie schodzi z tych jajek, czasem nawet jedzenie jej trzeba podawać pod dziób. Nie schodzi z jajek bo je ogrzewa i stwarza warunki do wylęgu piskląt. Nie jestem znawcą – mam raptem trzy kury – w tym dwie zielononóżki, i jestem „ciotką” 1 (jednego) pisklęcia – wtedy kwoka siedziała na trzech czy czterech jajkach i tylko z jednego wykluło się pisklę. Powodzenia w hodowli 🙂
oczywiście o gniazdo chodziło robiłem akurat nowe grzędy i tak mi to w głowie siedziało 🙂
dzięki za odpowiedź 🙂 na razie rozważam opcję piskląt jeszcze decyzje nie zapadły ;P ewentualne szkolenie w przyszłym roku 🙂
bywasz tu jeszcze zastanawiam się czy mogę liczyć na odpowiedź ?
Czy Mozesz napisac, jak zdobylas jaja do prawdziwej zielononóżki, i czy zwykla kura moze je wysiadac? Ja mam Kury krzyzowki zielononozek, ktore maja co prawda nozki zolte, ale daja zielone jaja. Chcialabym zdobyc Kury o zielonych nogach.
Zielononóżki nie znoszą zielonych jajek. To krzyżówka z araucana. Jeżeli będziesz miała czyste zielononóżki to jaja będą jasno kremowe i stosunkowo mniejsze do jaj innych kur.
Ależ Ci zazdroszczę tych kur, jaj, lasu i miejsca na własne laboratorium. Mieszkam w centrum Wrocławia, ale staram się pozyskiwać jak najbardziej prawdziwe jaja… robię co mogę, zwłaszcza po tym, jak kiedyś koleżanka przywiozła od swoich rodziców takie absolutnie naturalne. Fakt – smak dzieciństwa. Znam ten smak z wielu wakacji spędzonych na wsi, także w kurniku, także obserwując kury… Obecnie zjadam jaja ze wsi (ale nie znam okoliczności hodowli) oraz od zakonników…;-))
Witam.
To ja chce takie kury.
Można u was kupić nieco podrosniete?
Prosze o odpowiedz na adres: iamboguslaw@gmai.com
Ha, o kury to mnie jeszcze nikt nie pytał. Nie mam na sprzedaż 😉
Ale pięknie Pani o nich opowiedziała!!!?
Jak ja bym chciała tak żyć <3 Las, ogród, zioła, kury, wspaniałe! <3 Moje niespełnione marzenie 🙁
Super fajny, aż cieplutki ten Twój wpis o kurach. Mam miejsce i ochoę na kilka sztuk. Zaczynam poważnie myśleć.
o tak, polecam, chwilowo nie mam 🙁
Kogut jest obowiązkowy?
Piękne kurki, aż sama zaczełam się nastanawiać czy by sobie nie sprawić ze 3 kurek 🙂 Opowiadasz o nich przepiepiknie, niemal literacko 🙂
Pytanie czy kogut musi być?
Witam, gdybym chciał takie kury mieć trzymane w ogrodzonym zadaszonym lub częściowo zadaszonym miejscu – taki wybieg, to jak pani myśli, jak duży musiałby on być, żeby stado 7+1 czuło się dobrze? Bieganie po całym ogrodzie chyba wykluczam…
Witam, postanowiliśmy założyć przydomową „hodowlę” zielononóżek. Kurnik i wybieg gotowy ale teraz gdy przszedł czas na kurki okazje się,że nie idzie ich ngdzie dostać. Od rana wertuje cały internet, całą Wielkopolskę i jedno aktualne ogłoszenie oferuje kkurki 6 tyg. Proszę o inf czy jako początkujący damy radę je odchować , co im musimy zapewnić
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.