Żołędzie – odgoryczanie bez popiołu.

Kawa żołędziowa to wielki obiekt pożądania jesiennych Poszukiwaczy Roślin i smakoszy dzikiej kuchni. Nic dziwnego, to kawa o smaku przygody. Trzeba sobie oczywiście samodzielnie przyrządzić, kupna się nie liczy.

W ubiegłym sezonie opisałam podstawową technikę odgoryczania z wykorzystaniem popiołu z drzew liściastych – łatwe i wygodne dla kogoś, kto gości w domu ogień codziennie. Ja właśnie należę do wielbicieli ognia, lubię zbierać chrust, szykować drewno na opał, palić ogniska. Mam w domu piec, kominek i kapliczkę ognia. O popiół u mnie łatwo, mam nawet wiadro z ługiem (woda plus popiół, szykuję się do wyrobu tradycyjnego mydła).

kapliczka ognia żołędzie (1)

Czytelnicy jednak domagają się przepisu bez popiołu i oto on: żołędzie – odgoryczanie bez popiołu. Łatwe i w dodatku ekspresowe – cały proces zajął mi 1 godzinę.

Technika zbioru opisana TUTAJ

obrane żołędzie zmiksuj  ostrzem do orzechów, na drobne kawałki (nie większe niż kasza gryczana)

umieść żołędzie w garnku i zalej wodą (proporcje 1 :3)

zagotuj mieszając,  odstaw na 10 minut, a woda nabierze burego koloru

zlej wodę, uzupełnij wodę w garnku z żołędziami i powtórz procedurę 5 razy

przecedź żołędzie przez sito i przepłucz zimną wodą

gotowe! moje żołędzie pozbyły się goryczy. Trzeba jeszcze wysuszyć, zmielić na pył i uprażyć. Kawa gotowa.

Proces odgoryczania nie wymaga zastosowania popiołu, kluczowa jest tu woda. Gorzkie taniny rozpuszczają się w wodzie bez problemu, a im bardziej rozdrobnione żołędzie, tym szybszy proces. Jeśli masz strumyk przy domu – nie musisz nawet gotować żołędzi. Włóż rozdrobnione żołędzie do płóciennego woreczka i zanurz w strumieniu, po kilku dniach nurt wody wypłucze gorycz.

kapliczka ognia deszczowy las - żołędzie odgoryczanie bez popiołu

kapliczka ognia ogień - żołędzie odgoryczanie bez popiołu (4)

 

 

Ten post ma 19 komentarzy

  1. kolodziej

    super

  2. ola

    właśnie się okazało, że moje 52 już uprażone żołędzie, zostały wyrzucone przy sprzątaniu. i to wcale nie przeze mnie… ale i tak sknociłam, bo zapomniałam o popiele, tylko wodę zmieniałam przez kilka dni, więc pewnie i tak były za gorzkie, ale nie dane było mi ich spróbować 🙁

    1. Inez Herbiness

      Oj, ktoś je po prostu zjadł 🙂 na zdrowie, nazbieraj innych, a ja prześlę porcję wraz z gęsim puchem. Soon.

  3. tomek k

    Ale kawa to akurat może być gorzka, herbata też zawiera taniny, jest normalnie garbnikiem 🙂
    http://rozanski.li/?p=1193
    W kubku czy trzech kubkach kawy nie spożyjemy trującej dawki garbników – choć ktoś może ich po prostu nie lubić.
    Ale już „leśny gulasz” to inna historia – tu odgoryczanie jest konieczne, bo żołędzie nie są „zaprawką do wody”, tylko solidną wkładką do gorącego dania.

    1. Inez Herbiness

      Racja, ta technika odgoryczania jest szczególnie przydatna przy wytwarzaniu mąki. Z mąki żołędziowej można robić wszystko, placki, chleb – co kto lubi. Kawa bez tanin jest jednak smaczniejsza, karmelowa.

      1. tomek k

        Warto wiedzieć – zatem zrobię se słojk kawy samodzielnie. Cykoriową robię dość regularnie, choć niestety z kupowanego surowca.

  4. syrenka

    Ha!!!
    I ja właśnie tak zrobiłam nie doczekawszy się odpowiedzi na odgoryczanie bez popiołu. Pomysł wprawdzie nie był mój tylko pewnego Pana, ale tak właśnie zrobiłam. Dziwiło mnie tylko, ze woda zamiast być orange była bura 🙂
    Teraz mamy inny problem … jak to wysuszyć. Mieszkam niestety w kamienicy i pieca nie mam, a z małego woreczka żołędzi po zmieleniu i moczeniu wyszło mokrej miazgi całkiem sporo.
    Mam nadzieję, że dane mi będzie spróbować jeszcze tej jesieni kawy z żołędzi 🙂

    Pozdrawiam wszystkich kawiarzy (nie tylko żołędziowych)

  5. Jedrek-medrek

    Ja ostatnio odgoryczałem tak, że do słoika z grubo zmielonymi żołędziami wlałem wody i pół, do całej łyżeczki sody oczyszczanej, dla zalkalizowania środowiska. i tak przez 3 dni zmieniałem wodę (zimną) i dosypywałem sody. Trzeciego zaś dnia przepłukałem czystą wodą i na jeszcze jedną noc zostawiłem zalane też czystą wodą. Potem wiadomo: suszenie, prażenie, mielenie. Pyszna wyszła 🙂

    @syrenka: a piekarnika nie masz? wstaw do piekarnika nastawionego na 50stopni, leciutko uchylonego i niech schną. A jak nie masz piekarnika to i na jakiejś bibule, pergaminie, rozrzucone po prostu też wyschną tyle że to może potrwać ze dwa dni.
    No chyba że masz dużą wilgotność w mieszkaniu, co nie wykluczone, jeśli to kamienica…

  6. Arek

    Czesc Inez:) Mam pytanko odnosnie odgoryczania. Jak dlugo trzeba gotowac zoledzie i czy ten sposob nie wplywa negatywnie na jakosc i smak kawy? Czy samo gotowanie nie pozbawia zoledzi z cennych wlasciwosci? Dzisiaj po raz pierwszy podjalem probe przygotowania zoledziowki. Udalo mi sie zebrac na prawde wiele dorodnych i zdrowych owocow. Mieszkam blisko lasu gdzie jest duzo starych debow. Zrobilem to wg. powyzszego przepisu. 5 razy zalalem goraca woda i gotowalem przez moment nie wiem czy nie za krotko…teraz wiorki sie susza, mam nadzieje, ze sie uda.
    To moj pierwszy wpis na tym blogu, dlatego przy okazji chce Ci goraco pogratulowac pomyslu na ta srone i podziekowac za wiele cennych wskazowek!
    Pozdrawiam:)

    1. Inez Herbiness

      Arku, gotowanie około 1 minuty, później stoją w gorącej wodzie kilka minut. To jak parzenie herbaty – zawsze po około 5 minutach z herbaty uwalniają się taniny. Dlatego dla pobudzenia parzymy tylko 3 minuty 😉 Taka kuracja nie szkodzi kawie , bo cały smak i tak nadajemy w procesie prażenia. Smacznego! Dzięki za komentarz, lubię się dowiedzieć, że moje pisanie przekłada się na czyny.

      1. Arek

        Ha! Udalo sie:) Wczoraj wieczorem zdazylem sie napic 1 naparu. Caly proces przygotowania, od zbioru do parzenia trwal zaledwie kilka godzin. Kawka calkiem niezla. Jest delikatna, wcale nie gozka, smakuje troche jak zbozowka, choc mam wrazenie, ze ma malo intensywny smak. Byc moze za slabo uprazylem. Ale spokojnie..to byla tylko proba. Dzisiaj bedzie 2 set:) Dzieki za rady. Tym razem potrzymam dluzej w goracej wodzie i mocniej upraze.
        Pozdrawiam!

        1. Inez Herbiness

          Arku, praktyka czyni mistrza. Super, że Cię to tak pochłonęło. Żołędzie są emocjonujące!

  7. Mania

    Inez, super opis. Szkoda, że kawy chyba nie zrobię w tym roku. Miałam możliwość próbowania gotowej, ale nie spróbowałam po negatywnej opinii koleżanki. Teraz wiem dlaczego, tamta była strasznie gorzka. To czego Ci zazdroszczę, a wierz mi, nie jestem zazdrośnicą, to tej kapliczki ognia 🙂 Co za solidna robota, i to ciepełko bijące. Aż tutaj czuję, po drugiej stronie mapy 🙂

  8. bartek

    Bardzo fajny artykuł. W mojej okolicy jest sporo dębów, ale nie wiem czy zdążę jeszcze coś zebrać. Ciekawi mnie też mąka z żołędzi (pewnie zdrowsza niż zbożowa), tylko jak smakują z niej wypieki.

  9. elrond33

    A ja już trzy dni moczę w wodzie z sodą oczyszczoną i zlewana woda za każdym razem jest wciąż tak samo koloru brudnego – jakbym buty umył, a nie żołędzie. Dziś spreparowałem trochę popiołu dębowego i moczę w tym, zobaczymy. Żołędzie mam nie rozdrobnione.

    1. Inez Herbiness

      Woda zawsze będzie barwić, ale na koniec procesu czujesz po smaku, jak bardzo się zmienił skład. Rozdrobnij, to szybciej idzie. Potłucz chociaż.

      1. elrond33

        No dobra, ale po dzisiejszym popielcu słoik nadal wygląda tak…

  10. Quba

    Witam
    Odgoryczałem żołędzie tym sposobem, bez popiołu drzewnego.
    Niepokoi mnie jednak ich barwa. Nie są jasnobrązowe, bardziej przypominają kolorem paloną kaszę gryczaną. Podczas gotowania woda nie miała takiego bursztynowego koloru, tylko ciemnobrązowy. Czy tak powinno być ? Dodam, że przed gotowaniem rozdrobniłem żołędzie. Proszę o radę.
    Pozdrawiam

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.