Wzmianki o genetycznym podobieństwie przytulii czepnej i kawowca od zawsze rozpalały moją wyobraźnię. Obie rośliny należą do tej samej rodziny marzanowatych, a ich nasiona zawierają najsławniejszy alkaloid świata: kofeinę. Nie spotkałam dotąd dzikich kawowców ;), nie mam plantacji kawy w okolicy. Przytulii za to mam pod dostatkiem, a nasiona są właśnie gotowe do zbioru. Zapraszam na kawę z polskiej łąki. Kawa z nasion przytulii czepnej.
Zbieram porcję testową, nasiona na jedną filiżankę napoju. Zajmuje mi to 10 minut. Praca nie całkiem w moim guście. Nasiona starają się pomagać i same czepiają się ubrania. Moimi spodniami zaraz zainteresują się kury, to pewne. Oczyszczą delikatnie nogawki, lubią smak przytulii. Tak samo gęsi, po angielsku przytulia czepna to „gęsia trawa”. Landrynę i Mandarynę trzymam jednak zawsze trochę dalej od nóg – ich pieszczoty zdecydowanie mi nie odpowiadają.
Zbieram nasiona suche, czyli te brązowawe. Prażę kilka minut na patelni. Mielę i zalewam wodą, jak klasyczną kawę. Napój gotowy.
Kolor – stylowa czerń.
Zapach – bardzo przyjemny, nie przypomina zapachu kawy.
Smak – podobieństwo do prawdziwej kawy zdecydowanie wyczuwalne.
I najważniejsze – rzeczywiście jest efekt pobudzenia! Nasiona zawierają kofeinę.
Wracam do zbiorów. Zapotrzebowanie na ten surowiec oceniam na 1 litr. I wiecie co? wspomnienie smaku mojej przytulnej, małej czarnej, napełnia mnie optymizmem, że nazbieram aż tyle!
Przytulia czepna, po angielsku gęsia trawka – Landryna i Mandaryna prezentują swoje wdzięki:) Lubią smak listków przytulii, a nasiona wybierają jak cukierki. To zdecydowanie ich przysmak.
Przytulia czepna ma działanie moczopędne, pobudza układ limfatyczny. Obok kofeiny (kofeina to alkaloid) zawiera irydoidy (działanie przeciwzapalne), flawonoidy (uszczelniające tkanki), kumarynowce. Jest niezwykle łatwa do zidentyfikowania – przytulia czepna czepia się ubrań i innych roślin. Wystarczy wyjść na łąkę i po chwili spodnie całe w przytulii.
Korzeń przytulii barwi na czerwono, korzystali z niego Indianie (czerwonoskórzy). Barwi kości, nie polecam go więc do zupki – kto chciałby mieć czerwone zęby?
Zwinięte w kłębek ziele przytulii czepnej można wykorzystać jako sitko – prezentuje to wróżka Majka. Zauważcie, jak trafnie skróciła nazwę roślinki na „przyczepnia”. W Szwecji wykorzystywano sprężyste kłębki ziela przy wytwarzaniu materaców. Prawda, że fajna roślina? W Wikipedii piszą o niej „światowy chwast”. Brzmi to bardzo godnie!
Ten post ma 18 komentarzy
Przymierzam się do kawy z żołędzi , teraz jeszcze dojdzie przytulia , może zrezygnujemy z Brazilijskich kaw ?
Dzięki Ci Inez , Inspirujesz mnie .
Pozdrawiam .
Świetny pomysł!!! Oprócz prażonych korzeni cykorii, mniszka lekarskiego, topinamburu i żołędzi oraz zbóż prażonych (żyto, orkisz, jęczmień) – wreszcie mamy w kolekcji „kaw ziołowych” coś z kofeiną! Brawo! Lecę zbierać przytulię 🙂
Popatrz, jaka ta kofeina pobudzająca 😉
Zacny pomysł na notkę 🙂
Ja prażę regularnie „sklepowy” korzeń cykorii podróżnik (chyba Kawon) – instant to zupełnie „nieto”, trzeba samemu uprażyć by się przekonać. Niestety na samodzielny zbiór korzenia nie stać mnie czasowo – ale jak się przeprowadzę na wieś, to ho, ho! Ja Wam Pokażę 🙂
Małe, czepne nasionka (owoce) ma także czartawa – dopiero niedawno zidentyfikowałem ów „leślny chwost” pospolity w okolicach Szczecina i zapewne Goleniowa też. Przez lata spędzane nad Płonią wciąż „obierałem” części odzierzy z tych buławklowatych kuleczek (szczególnie ze sznurówek 🙂
Mnie intensywnie atakuje również kuklik pospolity. Najśmieszniejsze jest jak łapię się na ciągłym podjadaniu tych wszystkich nasionek, przyczepionych do ciuchów. Jak kura!
Uczep jest dobry, przyłapałem się raz na podjadaniu go „z rękawa” w Kauflandzie. Coś w rodzaju sezamka z owocu uczepu to byłby szczególny rarytas 😉
🙂 znajome klimaty!
Nie zdawałem sobie sprawy że można zrobić coś takiego . Jeśli nie ma aromatu tradycyjnej kawusi chyba mi nie posmakuje :/
A próbowałas nasion/owocu babki jako swego rodzaju kaszy? Ponoć daje radę 🙂
Zrobiłem kawę z tych nasion i jest okropna w smaku :/ To nie to samo co prawdziwa czarna.
Ja też ostatbio rozsmakowje się w żołedziówce (kawie) a skąd wziąć przytulię? czy znasz moze kogoś kto ma nasiona, zeby chcoć na jeden napar zakupić? czy mozna wyhodowac na balkonie?
Pozdrawiam serdecznie
Joanna
p.s. dzięki, ze jesteś:)
Joanno, boska. to taki pospolity chwast! wyjdź na łąkę lub w dowolne chaszcze 🙂
Dodajmy, że w tej chwili Joanna musi wypatrywać tych czepliwych lileczek na suchych wiechciach, bo przytulia już wyschła. We wrześniu czasem notowałem drugą falę świeżej, nawet ją zbierałem na torby do kąpieli 😉
KULECZEK, nie lileczek. Dziwny błąd „czechosłowacki” mi się trafił 🙂
Lileczek ładnie brzmi 🙂
Dzięki:)
To są TE kuleczki- lileczki, czepiuszki, jej faktycznie to rośnie wszędy:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Dawno temu jadlem surowke/ salatke z podobnych kuleczek byly zielone, bardzo smaczne. Do tej pory nie wiem co to bylo. podobne do kuleczek co przyczepialy sie do spodni. Bylo to w wojewodzstwie dolnoslaskim.
Ktos wie co to moglo byc?
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.