
Tytoń 50% absolut (Virginia) 5 ml
48.00 zł
Tytoń absolut 50% – jeśli poszukujesz męsko kojarzących się zapachów do perfum naturalnych, sięgnij po ten produkt. Dobra wiadomość – absolut tytoniowy nie zawiera nikotyny. Dla ułatwienia w pracy został on rozcieńczony do stężenia 50% etanolem skażonym zgodnie z normą UE.
Brak w magazynie
Wyślij mi e-mail, kiedy produkt będzie znów dostępny!
Opis
W sklepie znajdziesz także absolut tytoniowy 100% z innej odmiany tytoniu – Burley. Absolut Virginia ma w sobie coś z pralinek, przypomina wręcz śliwkę w czekoladzie, a do tego zawiera prawdziwe ziołowe bogactwo. To tak jakby zamknąć się ze słodką przekąską w wiekowej stodole. Działa na wyobraźnie.
Doskonały do kompozycji paprociowych (fougère). Jak zrobić takie perfumy dowiesz się na kursie perfum paprociowych online. Więcej informacji o kursach perfumerii naturalnej i aromaterapii na platformie kursowej Akademii Herbiness.
Tytoń absolut 50% (Virginia)
Nazwa botaniczna / rodzina: Nicotiana tabacum / Solanaceae
Nazwa w języku angielskim: tobacco absolute
Kraj pochodzenia / region: Bułgaria
Metoda otrzymywania: ekstrakcja rozpuszczalnikiem
Pozyskiwany z: suszonych liści tytoniu
Sugerowana trwałość: 12.2024
Opakowanie: buteleczka szklana 10 ml (napełniona do połowy)
Rodzina zapachowa: tytoniowa; zapach jest bardzo bogaty. Ma w sobie jednocześnie dużo dżemu, słodyczy, zioła, drewno i przestrzeń
Nuta: bazy (bardzo trwała)
Dobrze komponuje się z: bergamotką, szałwią muszkatołową, cedrem, sandałowcem, wetiwerią, paczulą
Główne składniki:
Alergeny:
Fototoksyczność:
Postać: gęsty płyn od zielonobrązowego po brązowoczarny
1 opinia dla Tytoń 50% absolut (Virginia) 5 ml
Tylko zalogowani klienci, którzy kupili ten produkt mogą napisać opinię.
Paula Sienkiewicz (zweryfikowany) –
Pierwsze wydobywające się z buteleczki nuty przeniosły mnie do maminej kuchni, w której od samego rana na wielkiej patelni bulgoczą powidła śliwkowe. Uwalniająca się z parą ich słodycz i kwaśność towarzyszą mi, gdy wychodzę z domu, miękko lądując w morzu jesiennych liści, opadłych tysiącami z drzew w słoneczny październikowy dzień. I ni stąd, ni zowąd, przed moimi oczyma ukazuje się zobrazowana wiekowa stodoła, a ja orientuję się, że pod pachą mam wielki słój jeszcze ciepłych powideł! Już nie mam wyboru, nogi niosę mnie same. Zamykam za sobą skrzypiące wrota i płynę dalej na nostalgicznej fali olfaktorycznych miraży…