Woda jak kryształ, zimna i przejrzysta – jezioro Siecino na pojezierzu Drawskim ma pierwszą klasę czystości. Stoję na brzegu jeziora i widzę to, do czego dostępu broni zazwyczaj tafla wody: złoty piasek, drobne muszelki, małe rybki i połamane konary drzew. Ubieram piankę, płetwy i hops do wody.
Pół godziny później wygrzewam się już na słońcu. Krystaliczną radość mąci niespodziewane „bzyk” – wielka mucha ugryzła mnie w nogę. Reakcja organizmu jest natychmiastowa: miejsce ukąszenia zaczyna puchnąć. Lada moment zrobi się czerwone i pojawi się nieprzyjemne swędzenie. Nie podoba mi się taka perspektywa. Potrzebuję skutecznego leku do zatrzymania reakcji alergicznej.
Moje zielarskie doświadczenia nauczyły mnie, że to, czego potrzebuję, jest w zasięgu ręki. Wystarczy wiedzieć, czego szukać. Spoglądam na przybrzeżną masę zieleni – z daleka wydaje chaotyczną plątaniną różnych kształtów liści i łodyg. Może nawet trudno Wam sobie wyobrazić, by przybrzeżna roślinność mogła zastąpić apteczny lek na ukąszenia owadów.
Podchodzę nieco bliżej, zieleń definiuje kształty konkretnych roślin: oto gwiazdnica. Sok z gwiazdnicy ma zdolność hamowania łagodnych reakcji alergicznych. Koi podrażnienia, rozjaśnia skórę. Jest to jeden z moich ulubionych surowców na ekspresową maseczkę do twarzy. Sok z gwiazdnicy nie jest jednak aż tak silny w działaniu, by poradzić sobie z ukąszeniem końskiej muchy. Złagodzi swędzenie i opuchliznę ale nie o taki efekt mi chodzi.
Obok gwiazdnicy prawdziwy skarb, mój ulubieniec: trędownik. Zrywam liść, rozcieram w palcach. Intensywnie zielonym sokiem smaruję miejsce ukąszenia. Po 5 minutach nie ma nawet śladu po opuchliźnie. I o to właśnie chodziło!
Spektakularny sukces i szybkie działanie trędownika nie dziwią mnie – to przecież ziołowy lek, od wieków stosowany przy chorobach skóry. Leczy stany alergiczne, rany, wypryski, stany zapalne, oparzenia i odleżyny. Jest to jedno z najbardziej skutecznych ziół w domowej fitoterapii, dlatego warto, by każdy nauczył się go rozpoznawać. Ziele trędownika nie jest dostępne w sprzedaży, nie można kupić preparatów z trędownikiem w składzie.
jak rozpoznać trędownika?
Trędownik to roślina pospolita w wilgotnych miejscach. Bez trudu znajduję go nad rzeką, jeziorem, w lesie i w rowach. Rośnie na glebie próchnicznej i gliniastych podłożach. Czasem sięga powyżej pasa, a czasem tylko do kolan. Rozpoznaję go po kształcie liści, kwiatkach jak czepki z „Domku na Prerii” i zapachu. Zapach określany w literaturze jako „specyficzny” jest tak charakterystyczny, że kto powącha raz, pozna trędownika nawet w nocy.
Nie zawsze jest tak pięknie, jak nad jeziorem, gdzie odpowiedni ziołowy pomocnik jest na wyciągnięcie ręki. Rany, alergie, wypryski i inne skórne przygody mogą się przytrafić wszędzie. Dlatego warto zrobić zapasy trędownika. W tym celu zbieram liście , najlepiej w czasie kwitnienia rośliny. Część suszę, część wykorzystuję do sporządzenia wyciągu alkoholowego.
suszenie
liście trędownika rozkładam cienką warstwą w przewiewnym, zacienionym miejscu. Suchy surowiec zamykam w słoju. Zimą namoczę liść przez kilka godzin w wodzie, aż odzyskają letnią rześkość, następnie zmiażdżę i przyłożę w chore miejsce.
wyciąg alkoholowy
receptura ze strony doktora Różańskiego
Nalewka trędownikowa – Tinctura Scrophulariae: 100 g świeżego lub suchego ziela zalać 300 g alkoholu 40-50%. Wytrawiać 14 dni, przefiltrować.
Nalewka ma ciemnobrązowy kolor. Można nią smarować skórę – małą buteleczkę warto mieć zawsze pod ręką, to idealny środek dezynfekujący i leczniczy dla skóry. Dzisiaj wykorzystam nalewkę do sporządzenia prostej maści.
prosta maść trędownikowa
składniki
nalewka trędownikowa 20ml
maść linomag – 1 opakowanie (do kupienia w aptece)
opcjonalnie 20 ml masła kakaowego (dla zagęszczenia maści)
50 ml ulubionego kremu do rąk
wykonanie
linomag i masło kakaowe umieść w szklanym naczyniu i wstaw do kąpieli wodnej na 3 minuty (masło kakaowe ma się rozpuścić). Następnie dodaj nalewkę trędownikową i wymieszaj wszystkie składniki.
Tak wygląda wymieszana maść – składniki pięknie się połączyły. To zasługa lanoliny, która jest jednym ze składników linomagu. Lanolina to naturalna substancja, dzięki której możliwe jest połączenie fazy wodnej (tu nalewka) z fazą tłuszczową. Fachowa nazwa dla takiej substancji to emulgator. Lanolinę można również kupić oddzielnie, w aptece lub w specjalistycznym sklepie . Ten półprodukt otwiera drzwi do domowej produkcji niezliczonej ilości ziołowych maści i kremów.
Żółta maść z przepisu ma duże stężenie substancji czynnych z trędownika, jest jednak ciężka. Dobra do leczniczych zastosowań. Zmienię ją w bogaty krem do codziennej pielęgnacji rąk. W jaki sposób?
krem trędownikowy
do ciepłej maści dodaj kupny, prosty krem do rąk (u mnie Anida pharmacy Krem do rąk i paznokci 100ml. za 4.50zł. kupiony w aptece). Wymieszaj i gotowe.
Tak z prostych produktów można zrobić super dermokosmetyk. Ekologicznie, tanio i samodzielnie.
herbatka z trędownika?
Pokazałam Wam zastosowanie trędownika zewnętrznie. To tylko połowa radości – trędownik jest również ziołem do przyrządzania herbat. Posiada super właściwość – hamuje autoagresję immunologiczną, czyli leczy i zapobiega chorobom takim jak reumatyzm, łuszczyca, alergia. Więcej szczegółów na temat wewnętrznej kuracji trędownikiem na stronie http://rozanski.li/?p=615. Przeczytajcie koniecznie.
…
uprawa w ogrodzie
Trędownik zajmuje honorowe miejsce w moim ogrodzie. Zasiał się sam, co świetnie wpisuje się w teorię „potrzebne zioło znajdzie Cię samo„. Roślina rozmnaża się z nasion i z bulw.
…
Skoro wszystko jasne, wracam do podwodnego świata jeziora Siecino. Pa
Ten post ma 9 komentarzy
Co mogę dodać zamiast 50 ml ulubionego kremu do rąk. Żaden ze znanych mi sklepowych nie zawiera w 100% naturalnych składników.
Jak nie lubisz sklepowych to po prostu zostaw formę maści. Jeśli masz zapał do samodzielnej produkcji kremów, to polecam http://www.laboratoriumurody.pl/forum/ Ja chwilowo mam wolne w temacie, wolę latem popływać – kremy ukręcę zimą. Relację i wskazówki oczywiście opublikuję. Dzięki za wszelkie ciepłe słowa 🙂
Dzieki Inez – wieczorem sprawdzę dokładnie stronkę. Na razie popełniłam krem nagietkowy na gęsim smalcu ale nie może być przechowywany poza lodówką. Jest świetny, a poza tym mogę go jeść z chlebkiem. Czynię przygotowania do produkcji własnych kosmetyków: lektura, zakupy, itd. Wyprodukowałam też domowy off z receptury olejków naszego dr Różańskiego – bardzo skuteczny. Miłego pływania.
Bardzo mądrze postępujesz: kosmetyki powinny być jadalne. Smaczny ten krem nagietkowy?
Jeszcze odnośnie gęsiego smalcu: od niedzieli mieszkają u mnie dwie gęsi. Zakochałam się w nich, nie potrafię ich zjeść.
Tego „gada” często trudno znaleźć – za to trędownik skrzydlaty o podobnych właściwościach, pachnący dokadnie tak jak bulwiasty, o liściach jak przerośnięta mięta rzeczna, występuje u Was masowo nad małymi rzeczkami – takimi jak Stepnica w Bodzęcinie. Polecam wycieczkę pod koniec czerwca, ale uwaga na kleszcze.
Tak, skrzydlaty kwitnie później od bulwiastego 😉
Chętnie zaopiekuja sie bulwą trędownika bo nigdzie w mojej okolicy nie widziałam 🙂 ale to moze byc na wiosnę przy okazji …. pozdrawiam Aga
Przy okazji wysyłania Twojego mydełka 🙂 czyli chyba …jutro!
Przymierzam się do zrobienia nalewki z suszu trędownika i doszedłem do wniosku, że dr R. trochę powierzchownie/nieściśle podał recepturę. Sto GRAMÓW suchego surowca zalać 300 gramami alkoholu? Straty będą ogromne a uzysk niewielki – chyba, że posiadamy mocną prasę, taką jak ma Przemek z Magicznego ogrodu 🙂
Ja tę recepturę rozumiem tak: w przypadku świeżego surowca bierzemy alkohol 60% (ja bym dał 70%) a w przypadku suchego 40% – i tę prawidłowość w recepturach dr R. opisano już dawno. Ponadto, biorąc suszony surowiec, uwzględniamy utratę masy podczas suszenia wynoszącą zwykle tak 2/3 świeżego surowca. I wszystko zaczyna pasować.
Podobnie trudno mi sobie wyobrazić gotowanie 100 gramów suchego kłącza kosaćca w 500 ml wina – przecież to wyjdzie jedna bryja. Po uwzględnieniu utraty masy będzie OK. Ja zrobiłem wino kosaćcowe w proporcji 1:5 wagowo ze świeżego kłącza – ale surowiec podgotowałem w wodzie a następnie przeprowadziłem fermentację w miazdze aż do uzyskania ok. 18% alkoholu. Gotowy preparat nie wykazuje żadnej „zjadliwości” świeżego surowca, można śmiało przyjmować doustnie.
Przymierzam się do zrobienia nalewki z suszu trędownika i doszedłem do wniosku, że dr R. trochę powierzchownie/nieściśle podał recepturę. Sto GRAMÓW suchego surowca zalać 300 gramami alkoholu? Straty będą ogromne a uzysk niewielki – chyba, że posiadamy mocną prasę, taką jak ma Przemek z Magicznego ogrodu 🙂
Ja tę recepturę rozumiem tak: w przypadku świeżego surowca bierzemy alkohol 60% (ja bym dał 70%) a w przypadku suchego 40% – i tę prawidłowość w recepturach dr R. opisano już dawno. Ponadto, biorąc suszony surowiec, uwzględniamy utratę masy podczas suszenia wynoszącą zwykle tak 2/3 świeżego surowca. I wszystko zaczyna pasować.
Podobnie trudno mi sobie wyobrazić gotowanie 100 gramów suchego kłącza kosaćca w 500 ml wina – przecież to wyjdzie jedna bryja. Po uwzględnieniu utraty masy będzie OK. Ja zrobiłem wino kosaćcowe w proporcji 1:5 wagowo ze świeżego kłącza – ale surowiec podgotowałem w wodzie a następnie przeprowadziłem fermentację w miazdze aż do uzyskania ok. 18% alkoholu. Gotowy preparat nie wykazuje żadnej „zjadliwości” świeżego surowca, można śmiało przyjmować doustnie.
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.