Pamiętacie zabawę w patyki? Wywodzi się z Kubusia Puchatka, chodzi o to, że rzucamy patyki po jednej stronie mostu, a po drugiej sprawdzamy, czyj szybciej wypłynie. Oczywiście trzeba zwrócić uwagę na nurt rzeki.
A zabawa w kamienie? te zbierane na plaży, pamiątki z podróży. I szyszki z odległych krain. Zabawa w szkiełka, czyli sekrety. Papier, kamień i nożyczki? Rzeczywista gra przygodowa, z masą radości (taka bez pomocy komputera).
U mnie dzisiaj królują patyki, wiatr hula za oknem, a ja rozkoszuję się drewnianą łamigłówką, rebusem kształtów. Patyki to zimowe gałązki drzew, oklejone pączkami.
Pączki to cud natury: powstają już jesienią, małe kuleczki odporne na mrozy. Zawierają masę witamin, minerałów, enzymy wzrostu i informację genetyczną i wszystkich nowych częściach rośliny. To taki mikrokosmos. Powstanie z nich masa wiosennej zieleni. W książce „Pąki i pędy” taka oto fotografia: pączek pod mikroskopem. Przepiękne.
Już jesienią wszystkie pąki zawierają w swoim wnętrzu kunsztownie poskładane i zwinięte, miniaturowe zawiązki organów potrzebnych roślinie w następnym roku, tj. pędów, liści i kwiatów.
Książka „Pąki i pędy” autorstwa Jeana – Denisa Godeta, to instrukcja do spełniania marzeń. Zawsze chciałam rozpoznawać drzewa zimą, a tu właśnie zgromadzone są zdjęcia zimowych gałązek. Każdy pączek ma inny kształt i widać to dokładnie na tych makrofotografiach, na czarnym tle. Są pączki kuliste, owalne, spiczaste. Długie, krótkie. Takie osadzone na gałązce naprzeciwlegle oraz te ułożone na przemian. Ogrom informacji, których na co dzień wcale nie dostrzegamy, nie zdajemy sobie sprawy z tej różnorodności.
Uczę się rozpoznawać gatunki po wyglądzie pączków i pędów, bo zachwyciła mnie gemmoterapia: dziedzina zielarstwa, w której rolę główną grają właśnie pączki, czyli esencja zdrowotnego potencjału rośliny. 10 gr pączków to jak kilogram liści, gałązek i kwiatów – można zminimalizować rozmiary ziołowych zbiorów. Pączki mają też pewną przewagę nad dojrzałymi liśćmi: zawierają enzymy, odpowiedzialne za wzrost. Stymulują organizm ludzki do lepszej pracy, regenerują po chorobie.
Oglądam moje patyki, badam zapach drewna, podjadam pączki prosto z gałązek – szybko uczę się smaków: te lipowe są jak kisiel, takie żelowe, zawierają sporo śluzu. Czeremchowe i śliwkowe smakują migdałami, topola i wierzba to smak kwasu salicylowego (aspiryna prosto z lasu). Pąki kwiatowe olchy o tej porze roku dość smaczne, chociaż lekko cierpkie: spożyte w nadmiarze wysuszają gardło; świetne do osuszania organizmu, usuwania nadmiaru płynów (np. przy obrzękach i otyłości). Zabawa super, uruchamia odmienny sposób patrzenia na świat.
„Pąki i pędy” to mój książkowy bestseler, to prawdziwy majstersztyk – klucz do intuicyjnego rozpoznawania roślin. Proste zasady i piękne zdjęcia, idealnie uchwycone szczegóły: widać fakturę, mikro włoski, wszystko jest mistrzowsko czytelne. Niewielki i poręczny format to kolejny atut – książka zmieści się w kieszeni kurtki, to wspaniały kompan zimowych i wczesnowiosennych wędrówek.
To taka przyjemność, rozpoznawać Świat po detalach: czuć w ręku fakturę, zapach drewna, testować zapach dymy, sprawdzać smak. Wokół tyle tajemniczego piękna, cieszę się, że to dostrzegam.
Przedstawiony egzemplarz książki pożyczyłam na kilka tygodni od Poszukiwaczki Roślin. Żal się rozstawać. Chciałabym kupić własną ale książka jest niedostępna w żadnej księgarni, ani na aukcjach. Jeśli masz taką do sprzedania – powiadom mnie koniecznie. Zaopiekuję się nią 🙂
Inne moje wpisy o pączkach:
najlepsze pączki świata – o pączkach topoli osiki KLIK
pączki olchy – zastosowanie w fitoterapii KLIK
energia zamknięta w pączkach – gemmoterapia KLIK
Ten post ma 9 komentarzy
My mieliśmy na studiach rozpoznawanie drzew po pędach. Fajna sprawa;)
a ja lubię rozpoznawać drzewa po korze. Mam sporo książek o drzewach ale takiej o pączkach niestety nie mam, również chętnie wzbogaciłabym o nią swoją biblioteczkę
Dla mnie podstawową książką do rozpoznawania drzew jest Dendrologia Włodzimierza Senety, sprawdzona i niezawodna od lat o każdej porze roku. Inne książki o drzewach też są u mnie mile widziane
Dziękuję za namiary 🙂
To jest dobra książka ale jeszcze lepsza to „Rozpoznawanie drzew i krzewów w stanie bezlistnym”, T.Szymanowskiego,Państwowe Wydawnictwo Rolnicze i Leśne,1974. Ze świetnymi opisami pąków,pędów,kory etc i rewelacyjnymi rysunkami pędów właśnie. Niestety jeszcze bardziej trudno ją dostać ale warto polować 🙂
o proszę, czyli to dobrze – widać, takich entuzjastów jest więcej 🙂
zamówiłam: Przewodnik do rozpoznawania drzew i krzewów 🙂
Super, ale numer, Godet napisał też przewodnik do rozpoznawania drewna 🙂
Znalazłam Atlas pędów zimowych autorstwa Jacka Adamczyka
Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.